Pożar na składowisku odpadów w Nowym Miszewie pod Płockiem jest już dogaszany
"Trwa już dogaszanie pożaru na składowisku odpadów Nowym Miszewie. Taka sytuacja potrwa jeszcze około dwóch godzin. Później dowódca kierujący akcją zdecyduje czy pozostawi na miejscu jeden zastęp, czy dwa zastępy do dozorowania pożarzyska" - powiedział PAP w czwartek przed godz. 14. rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej mł. bryg. Edward Mysera.
Jak zaznaczył, po upewnieniu się, że nie dojdzie do ponownego zapalenia strefy objętej wcześniej ogniem, strażacy przekażą miejsce policji i prokuraturze. Dodał, że w kulminacyjnym momencie akcji gaśniczej uczestniczyło 26 zastępów państwowej i ochotniczej straży pożarnej oraz zakładowej straży pożarnej spółek Orlen i PERN, które mają swoje siedziby w Płocku.
"Na miejscu działa już mniejsza liczba strażaków. Część zastępów została odesłana do swoich macierzystych jednostek" - dodał mł. bryg. Mysera. Według jego szacunków, pożar objął pryzmę odpadów o wymiarach 20 na 10 metrów i wysokości 8 metrów.
"W związku z dużym zadymieniem zadysponowana była grupa chemiczna. Pomiary nie wskazały, aby przy spalaniu odpadów przekroczone zostały maksymalnych wartości substancji niebezpiecznych dla zdrowia i życia okolicznych mieszkańców" - podkreślił rzecznik płockiej straży pożarnej.
Pożar, który wybuchł w czwartek po godz. 4. nad ranem na składowisku odpadów w Nowym Miszewie, niedaleko Płocka, jest trzecim z kolei. Poprzednie miały miejsce w lipcu i we wrześniu. Ich przyczyny bada prokuratura.
Po pierwszym pożarze, Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska (MWIOŚ) informował, że prowadzoną tam działalność firmy Loveko w zakresie zbierania i przetwarzania odpadów wstrzymano w 2022 roku. Spółka jednak nie respektowała tych decyzji.
Na początku września MWIOŚ przeprowadził oględziny składowiska w Nowym Miszewie z wykorzystaniem drona, przy czym "działania te zostały zrealizowane w ramach nadzoru nad stanem zebranych w tym miejscu odpadów". Nie stwierdzono wtedy, aby odpadów przybyło.
W ostatnim czasie marszałek województwa mazowieckiego wydał decyzję cofającą z urzędu i bez odszkodowania zezwolenia na zbieranie i przetwarzanie odpadów przez spółkę Loveko w Nowym Miszewie. Jednocześnie zobowiązano ją do usunięcia odpadów z rygorem natychmiastowej wykonalności.
"W decyzji cofającej, marszałek zobowiązał firmę do usunięcia odpadów i negatywnych skutków w środowisku lub szkód w środowisku w ciągu miesiąca od dnia doręczenia decyzji" - zaznaczył na początku tego tygodnia Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego. Wskazał zarazem, że wydanej "decyzji został nadany rygor natychmiastowej wykonalności".
W przypadku niespełnienia tego obowiązku dobrowolnie przez spółkę - jak informował w ostatnim czasie mazowiecki urząd marszałkowski - marszałek "podejmie czynności zmierzające do zastosowania środków egzekucyjnych", które przewiduje ustawa z 1966 r. o postępowaniu egzekucyjnym w administracji.
"Zgodnie z przyjętymi uregulowaniami przy zaniechaniu wykonania nałożonych decyzją obowiązków, jednym ze środków, jakie może zastosować organ w postępowaniu egzekucyjnym, jest nałożenie na zobowiązanego grzywny w celu przymuszenia do wykonania tego obowiązku" - wyjaśniono wówczas w komunikacie.
W sprawie wcześniejszych pożarów na składowisku odpadów w Nowym Miszewie wszczęto śledztwo. Postępowanie, na obecnym etapie, prowadzi Prokuratura Okręgowa w Płocku. Równolegle toczy się tam odrębne postępowanie, obejmujące działalność spółki, w tym składowanie odpadów wbrew przepisom i spowodowanie szkody w środowisku - w tym zakresie, już wcześniej zarzuty przedstawiono trzem osobom.(PAP)
Autor: Michał Budkiewicz
mb/ maak/